Rosja 2018. Samba, ale nie w Argentynie

Michał Skiba
AFP/EAST NEWS
Brazylia jak huragan - zmiotła rywali i jako pierwsza awansowała na piłkarski mundial w Rosji, Argentyna w poprzednich MŚ przegrała w finale dopiero po dogrywce, teraz jest o krok od blamażu

Rok temu, 29.03.2016 r., reprezentacja Brazylii cudem zremisowała z Paragwajem 2:2. Neymar i spółka byli w kompletnej rozsypce (choć gwiazdor Barcelony w tym spotkaniu nie wystąpił). Trzy miesiące później „Canarinhos” nie wyszli z grupy Copa America, dopiero wtedy skończyła się cierpliwość sterników brazylijskiej federacji. Dunga wraz z całym sztabem został wyrzucony na bruk, a przyjęto Adenora Leonardo Bacchiego, bardziej znanego jako „Tite”.

„Wielki przywódca, który przygotował zespół na ostatnią chwilę” - tak opisuje Tite „Globo”. „Jeśli w rok naprawił reprezentację, co by zrobił, gdyby został prezydentem” - pytają.

Teraz Brazylijczycy już nie przeżywają katuszy, grając z Paragwajem. W nocy z wtorku na środę wygrali aż 3:0, notując dziewiąte zwycięstwo z rzędu w eliminacjach. Tite, w porównaniu do zeszłego roku, wymienił aż dziewięciu zawodników podstawowego składu. To pozwoliło im zostać pierwszą drużyną, która awansowała na przyszłoroczny mundial w Rosji (oczywiście poza gospodarzami).

Tite w całej kadrze dokonał małej rewolucji. Skończyło się pasmo klęsk, teraz Neymar może spokojnie po meczu udać się z partnerką na całonocną imprezę, a Roberto Firmino i Phillipe Coutinho mogli urządzić sobie ucztę w prywatnym samolocie do Liverpoolu. Bohaterem Brazylijczyków jest również Paulinho, o którym już zawsze będzie się pisało, że to były zawodnik ŁKS-u Łódź. W meczu z Paragwajem zaliczył znakomitą asystę przy golu Marcelo.

Zupełnie inne nastroje są w Argentynie. W tamtejszej federacji już strach otworzyć jakąkolwiek szafę, bo może z niej wypaść kolejny trup. Nie można nie przytoczyć rewelacji, jakie ujawnił Roy Nemer, twórca portalu mundoalbiceleste.com. Trener kadry olimpijskiej nie dostaje wynagrodzenia i pożycza pieniądze od swojej córki? Tak to wygląda w Argentynie.

Jak związek nie płaci, to po całości. Selekcjoner pierwszej drużyny Argentyny Edgardo Bauza jest selekcjonerem charytatywnym, bo również nie otrzymuje wynagrodzenia. Bauza nie jest traktowany przez AFA zbyt poważnie, ale on też nie wyraża przeciwskazań. Całkiem niedawno odesłał do FIFA list z zaproszeniem na konferencję, bo myślał, że to żart.

Od dłuższego czasu w parze z patologią argentyńskiej federacji idzie bardzo słaba gra drużyny. W pewnym momencie nie wytrzymał nawet Lionel Messi, który po przegranym w karnych finale Copa America postanowił (jak się okazało, tylko na chwilę) zakończyć karierę reprezentacyjną.

Obecnie sam zamknął sobie możliwość występów w kadrze. I to na 196 dni. Kapitan Albicelestes został zawieszony aż na cztery spotkania. Messi niemiłosiernie zrugał jednego z sędziów po wygranym przez Argentyńczyków meczu z Chile 1:0. Dodatkowo został ukarany grzywną w wysokości 10 tys. franków szwajcarskich.

A co by powiedział Messi, gdyby zagrał w spotkaniu z Boliwią? W nocy z poniedziałku na wtorek Argentyńczycy zremisowali z przedostatnią drużyną grupy. Nie powinna ich tłumaczyć nawet wysokość, na której rozgrywano spotkanie - aż 3 tys. m n.p.m. Kara dla Messiego może oznaczać orzech nie do zgryzienia. Z Leo Argentyńczycy punktują aż miło, na poziomie 83 proc. Bez niego - jedynie 33 proc. Pozostaje też pytanie, kto w takim razie opłaci ochronę reprezentantom Argentyny, bo od pół roku robił to właśnie Messi.

- Rozmawiałem z człowiekiem z FIFA i potwierdził mi, że to Maradona naciskał na dyskwalifikację Messiego - napisał na swoim profilu na Twitterze Gonza Stupenegro , dziennikarz. Boski Diego zaprzecza i mówi, że wręcz prosił FIFA o zmniejszenie kary. Pojawiła się też teoria spiskowa, że to właśnie światowa federacja wlepiła Messiemu taką karę za to, że ten nie pojawił się na gali wręczania Złotej Piłki. W styczniu Messi musiał uznać wyższość Cristiano Ronaldo.

Sytuacja w Argentynie jest nie do pozazdroszczenia. Po porażce z Boliwią spadła na 5. miejsce w tabeli eliminacji MŚ Ameryki Południowej. Po 14 spotkaniach ma na koncie 22 punkty. Do końca eliminacji zostały cztery mecze. Messi wróci więc na ostatnie spotkanie - z Ekwadorem. Na mundial w Rosji awansują cztery najlepsze drużyny, a piąta zagra w barażach z przedstawicielem Oceanii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rosja 2018. Samba, ale nie w Argentynie - Sportowy24

Wróć na gol24.pl Gol 24