Rozmowę wypada zacząć od pytania o zdrowie. Jak się czujesz i kiedy wrócisz do gry?
Taras Romanczuk (kapitan Jagiellonii Białystok): - Jestem już kilkanaście dni po zabiegu. Wszystko przebiegło zgodnie z planem, zostało wykonane we właściwym czasie, za co jestem bardzo wdzięczny lekarzom. Przechodzę teraz rehabilitację, ale trudno mi powiedzieć, kiedy będę mógł normalnie trenować z drużyną i grać. Oby stało się to jak najszybciej.
Z powodu kontuzji straciłeś sporą część okresu przygotowawczego. Kiedy nadrobisz zaległości?
- Po raz pierwszy jestem w takiej sytuacji, więc trudno precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Zrobię to jednak na pewno, bo przecież wielu zawodników doznawało kontuzji w czasie przygotowań i potrafiło szybko wrócić na boisko.
O minionym sezonie w wykonaniu Jagiellonii wiele się już powiedziało i napisało i nie są to miłe wspomnienia. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
- Za trenera Mamrota Zaczęliśmy bardzo dobrze, zdobywając siedem punktów w trzech meczach. Potem w wielu spotkaniach po prostu brakowało nam szczęścia. Trzeba też pamiętać o kontuzjach, szczególnie w obronie. Nie było kilku spotkań z rzędu, byśmy zagrali w takim samym zestawieniu w defensywie, bo ciągle ktoś doznawał urazu i wypadał ze składu. Ten brak stabilizacji był widoczny i traciliśmy punkty, ale nie graliśmy źle. Dlatego zimą chciałem, podobnie jak wielu kolegów, by trener został z nami. Decyzja była jednak inna.
A wiosna? Skończyliście na 12. miejscu, a wasza gra była często trudna do oglądania. Co się stało, że tak to wyglądało?
- Na pewno wszyscy liczyliśmy na dużo więcej, a jak wyszło, każdy widział. Skupię się na sobie. Już na początku przegraliśmy na Termalice, a po moim faulu był rzut karny dla rywali. Potem przyplątał się koronawirus i tak naprawdę doszedłem do siebie po chorobie dopiero po meczu z Lechem w czasie przerwy reprezentacyjnej. Nie była to dobra runda ani dla mnie, ani dla całej drużyny. Na szczęście to już za nami.
Nowy sezon nie zapowiada się dobrze, bo w zespole jest plaga urazów i nowy trener ma o czym myśleć. Jak ocenisz pierwsze tygodnie pod wodzą Macieja Stolarczyka?
- Bardzo pozytywnie. Podoba mi się jego profesjonalizm i podejście do pracy. Jest dużo zajęć z piłką, ale też analizy rywali i naszych zagrań. Tego ostatnio brakowało.
Jest nowy szkoleniowiec, są też nowi piłkarze. Co mogą wnieść do gry Jagiellonii?
- Myślę, że sporo. Bardzo podoba mi się postawa Nene. Portugalczyk ciężko pracuje na boisku i będzie bardzo pożytecznym zawodnikiem. Mateusz Skrzypczak to obrońca zdecydowany w interwencjach, nigdy nie odstawia nogi. Trzeba też wspomnieć o powrocie do nas Juana Camary. To piłkarz o ogromnych umiejętnościach technicznych. Jeśli się ma do niego właściwe podejście i zaufa mu, to on umie się odwdzięczyć.
Jednym z nielicznych pozytywów minionego sezonu było wybicie się młodzieżowców - Miłosza Matysika, czy Karola Struskiego. Kto może błysnąć teraz?
- Jest w kadrze sporo młodych piłkarza i oby szło im jak najlepiej. Osobiście będę mocno ściskać kciuki za Bartka Bidę. Potrzebny mu jest sezon bez kontuzji i chorób, bo jak dotąd miał do nich dużego pecha. On naprawdę może strzelać dużo goli, czego mu życzę. Zresztą, powiem w odniesieniu do całej drużyny: obyśmy tylko byli zdrowi.
Na koniec Twoje typy co do czołówki i jak widzisz w nowym sezonie Jagiellonię?
- Wiele do powiedzenia będą miał te same zespoły, co w poprzednich rozgrywkach: Lech, Raków Pogoń. My zaczynamy dwoma meczami u siebie. Według mnie to korzystne, lepiej więcej grać w domu latem niż w rewanżach, gdy jest zimno. A cele? Nie chcę wiele mówić o tym, skupmy się na spotkaniu z Piastem. Obyśmy dobrze wystartowali.
Rozmawiał:
Wojciech Konończuk
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?