Śląsk powtarza błędy Lecha przed batalią o Ligę Mistrzów

Michał Libuda
Czy Śląsk jest w stanie przebrnąć przez kilka rund kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Mistrzów?
Czy Śląsk jest w stanie przebrnąć przez kilka rund kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Mistrzów? Ryszard Kotowski/Ekstraklasa.net
Wrocław może stać się przykładem "Polaka mądrego po szkodzie". Klub zaczyna mieć tendencje do kopiowania błędnych decyzji Lecha Poznań, który również rywalizował o fazę grupową Champions League.

Dobrze, że chociaż Zygmunt Solorz nie zrezygnował z dofinansowania Śląska i dołoży się do klubowej kasy. Szacunkowo dopłata ma wynieść 6 milinów złotych. Podobna kwota jest w gestii władz miasta. To wszystko daje poczucie, że hasło "Liga Mistrzów" jest brane poważnie pod uwagę. Czasami jednak pozory mogą mylić.

Niewłaściwe wzorce

W 2010 roku Lech Poznań zdobył mistrzostwo Polski. Twierdzono, że "Kolejorz" odjedzie swoim konkurentom na sporą odległość i będzie dominował na krajowym podwórku. Jednak nie wykorzystał, co więcej, zmarnował swój potencjał sportowy i marketingowy. Kłótnie zarządu z trenerem Jackiem Zielińskim, kaprysy Sławomira Peszki i co najważniejsze brak transferów. Bo czy takowym można nazwać pozyskanie Artura Wichniarka? Śmiem twierdzić że nie. Schemat z tamtych wydarzeń zaczyna powielać się teraz we Wrocławiu.

To on tam rządzi

Zieliński zrobił z Lecha najlepszą drużynę w lidze. Chociaż nie awansował wtedy do LM, to przynajmniej przetarł szlak w Lidze Europejskiej. Nagrodą było wyrzucenie goze stanowiska, które powierzono kompletnemu żółtodziobowi trenerskiemu i taktycznemu, czyli Jose Bakero. Efekt? Oprócz kilku rezultatów w pucharach - rozczarowujący. Kibic Śląska powinien zauważyć. że we Wrocławiu są już na etapie zwalniania Oresta Lenczyka. Byłby to błąd za który prezes Piotr Waśniewski musiałby przepraszać. Ale wiadomo. że by tego nie zrobił. Ze wstydu i braku wiedzy sportowej. A także matematycznej. Śląsk przed erą nestora polskich trenerów pałętał się gdzieś, walcząc o utrzymanie. Jak przejął go trener Lenczyk. nagle okazało się, że to potencjał na wicemistrzostwo kraju. I prezes tej różnicy w tabeli, punktach dostrzec nie potrafi. Lenczyk od razu zaczął odkurzać brudy w potencjale piłkarzy. Mila zaczął grać jak za czasów Groclinu albo i lepiej, Fojut został wyciągnięty z zaścianka Boltonu Wanderers podobnie jak Kaźmierczak z FC Porto, który wcale takim drewnem jak twierdzi Smuda, nie jest. Postawił na starego wyjadacza Sebastiana Dudka i wynalazł zagranicznych napastników przełamując swoje uprzedzenia do obcokrajowców. To właśnie Lenczyk odbudował Śląsk. To dzięki niemu i tylko niemu Śląsk jest mistrzem. Gdyby zatrudniono na jego miejsce innego trenera, to pewnie byłby nim ktoś zza granicy. I doprowadziłby do rozpadu drużyny pod względem sportowym. Jak właśnie uczynił to Jose Bakero w Lechu.

Transferowe kłamstwa

Jakie to kwoty z premii od UEFA i z nowego stadionu, jacy to piłkarze mają zostać kupieni. Na takie populistyczne hasła nabierał sympatyków Lecha Poznań prezes Rutkowski. Jak chciano konkretów, to nagle okazało się że te złote obietnice, to podstarzały Wichniarek, napastnik Arki Gdynia Joel Tshibamba czy Kamil Drygas, który debiutował w pierwszej drużynie. Oni mieli podbić Ligę Mistrzów. Piłkarze tego poziomu w tym samym kontekście mogą trafić do Wrocławia. Już przed rundą wiosenną zakontraktowano Dalibora Stevanovicia. Jednak zorientowano się, że Słoweniec nie prezentuje nawet zbliżonego poziomu do tego z występów w Primera Division. Kilka meczów w Ekstraklasie i bramki tylko w rezerwach. Kibice mogą się tylko domyślać, jakie jeszcze zagraniczne pomysły z piłkarzami maja w zanadrzu dyrektorzy sportowi. Możliwe, że przed Liga Mistrzów zespół najczęściej będzie wzmacniany wyróżniającymi się młodzieżowcami z niższych lig w kraju.

Dla pieniędzy

Kwestie finansowe mogą popsuć wizerunek drużyny. W Lechu duże kontrakty doprowadziły do dysproporcji i wymuszonych transferów. Sławomir Peszko jak tylko zorientował się, że w Lechu potęgi raczej nie będzie, uciekł do FC Kooln. Jaki poziom jest tej drużyny. widać po tabeli Bundesligi. Jest to przykład, który definiuje mentalność niektórych polskich piłkarzy. Dobra oferta pod względem finansowym z ligi zagranicznej i nazwa klubu jest nieważna. Czy walczy o mistrzostwo, czy utrzymanie, to nie ma znaczenia. Kasa się musi zgadzać. Schemat postępowania Peszki znajduje odzwierciedlenie w Śląsku Wrocław. Jarosław Fojut już w trakcie rozgrywek uzgodnił warunki transferu do Celtiku. Piotr Celeban nie chce przedłużyć kontraktu i woli tylko dla pieniędzy zostać piłkarzem np. Legii Warszawa i grać w Lidze Europejskiej. Zawodnik powinien chcieć się rozwijać, jednak zachowuje się jak znany piłkarz. który podpisuje kontrakt w Emiratach Arabskich.

Śląsk musi przeanalizować swoje błędy. Konflikty nie pasują do klubu, który ma pokazywać się na europejskich salonach. Przecież można zrobić świetny interes na tym sportowym przedsięwzięciu. Przekonał się o tym Solorz, więc i mogą to także zrobić inni we wrocławskiej drużynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24