Smuda: Z kadrą na pełnym gazie

Michał Sałkowski/Gazeta Wrocławska
Franciszek Smuda nie będzie ciągnął wielu wózków, zajmie się tylko kadrą. Kto powinien przejąć po nim schedę? Przed meczem Zagłębia z Lechem, w którym pracował bite trzy lata, z trenerem rozmawia Michał Sałkowski.

Panie Trenerze, słowo się rzekło ostatecznie? Nie będzie kadry i doradzania Zagłębiu Lubin? Ostanie się sama reprezentacja? Ciągnięcie dwóch wózków w grę nie wchodzi?
Już decyzja została podjęta. Widziałem przez te parę tygodni z kadrą, ile pracy miałem. Na dwa fronty nie da się pracować pełną parą, tak, żeby cały czas wkładać maksimum w oba zespoły i nie czuć, że coś się zaniedbało, albo nie dopilnowało, więc musiałem zdecydować.

Zostawia Pan Zagłębie Lubin z obecnym sztabem trenerskim w zamyśle właśnie po to, by rozpoczęta przez Was praca była kontynuowana. Będzie Pan miał też wpływ na nazwisko swojego następcy? Wśród włodarzy słychać o trzech możliwościach - młody szkoleniowiec, który obecnie pracuje w ekstraklasie, trener z zagranicy albo Pana prawa ręka, czyli Marek Bajor...

Spokojnie, spokojnie. Na wybór nowego trenera mamy trzy tygodnie - do połowy grudnia pracuję z Zagłębiem. Jak na moje oko Marek Bajor jest bardzo dobrym trenerem i bez żadnego problemu powinien dać sobie radę, by samodzielnie zespół prowadzić.

Ale w samym Lubinie wiadomo nie od dziś, że piłkarze potrzebują doświadczonego lisa na fotelu trenera, takiego, co zęby na futbolu zjadł. Jak dostawali trenera na dorobku, to często gęsto kończyło się to samowolą i staczaniem w dół tabeli. Przewrotnie. Marek Bajor da radę krótko trzymać piłkarzy za uzdę i zaprzęgnąć do efektywnej pracy?

Oni byli już trzymani za uzdę, już wiedzą, co to znaczy dobrze pracować. Wiedzą też, że jak się dobrze pracuje, to i efekty są, i wyniki, i dziennikarze pochwalą, i można coś osiągnąć w piłce. Same plusy.

Swego czasu powiedział Pan, że na styczniowy Puchar Króla w Tajlandii, w którym zagra też reprezentacja Polski, powoła Pan po jednym wyróżniającym się zawodniku z każdego zespołu ekstraklasy. Z Zagłębia najbliżej wzięcia się za bary z kadrą jest chyba Michał Stasiak. Szczególnie, że środkowi obrońcy to towar deficytowy.

Nie będę jeszcze powołań ogłaszał, bo jeszcze mamy na to czas. Wezmę tych, którzy będą najlepiej grali w piłkę. I pod tym kątem będę dobierał sobie piłkarzy. W Zagłębiu jest Stasiak, ale jest też i taki Dawid Plizga na przykład, który ma niezłą formę. Jest też paru innych kandydatów, ale o wszystkim zdecyduje ich postawa w najbliższych meczach.

A obcokrajowcy w polskiej kadrze? Podchody pod Boenischa i co dalej?

Na razie zajmijmy się tym tematem. A potem? Cały czas, jak będę szukał kandydatów do kadry, to nie będę robił tak, że Polak z paszportem od razu gra w kadrze w związku z tym, że szkolił się za granicą. Będę patrzył na to, jak gra, na formę będę zwracał uwagę. Dlatego pojechałem po Boenischa. U Smudy w kadrze będą zawodnicy, którzy potrafią dobrze grać w piłkę i mogą coś dobrego kadrze dać. A wszystkie menedżerskie układziki, znajomości można sobie podarować.

Wiadomo już, kto z trenerów dołączy do obecnego sztabu reprezentacji (Tomasza Wałdocha i Jacka Kazimierskiego)?

Na to też jeszcze mamy czas. Następne mecze kadry dopiero w styczniu.

Wróćmy do Zagłębia. W piątek prestiżowy mecz z Lechem Poznań (godz. 20). Trzy lata spędził Pan za sterem Kolejorza. Pucharowe boje. Trzecie miejsce w poprzednim sezonie zdobyte. Ale okoliczności rozstania nieciekawe. Powiedział Pan swego czasu, że wiele złego w Lechu zrobił sam właściciel Jacek Rutkowski. Traktuje Pan ten mecz jako okazję do wyrównania rachunków?

Żadnych rachunków nie będę wyrównywać. Ale z panem Rutkowskim nie chcę mieć nic wspólnego. Nie będę o nim rozmawiał. Natomiast do graczy Lecha mam dużo sympatii. To bardzo dobrzy piłkarze, świetni goście. Mam do nich sentyment i tu żadnych zgrzytów nie ma. Co nie zmienia nic w naszym nastawieniu, że wychodzimy na Lecha, by walczyć o punkty.

Lech gra w kratkę. A i stylu własnego nie widać u niego za trenera Jacka Zielińskiego. To nie jest ten efektowny Kolejorz jak za kadencji Franciszka Smudy?

Ja tu nie jestem od ocen, czy grają dobrze dla oka, czy niekoniecznie. To wy, dziennikarze, wystawiacie oceny. Ja mogę powiedzieć jedno: każdy trener potrzebuje czasu, by dotknąć zespół. By piłkarze zrozumieli taktykę, wymagania trenera w nowym systemie. Jacek Zieliński też potrzebuje czasu na pracę, by piłkarze przyjęli jego filozofię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24