Stadion Lecha musi na siebie zarabiać

Barbara Wicher/Głos Wielkopolski
W poniedziałek w południe rozpoczęła się operacja nasuwania dźwigara na żelbetowe trzony podporowe w narożnikach drugiej trybuny
W poniedziałek w południe rozpoczęła się operacja nasuwania dźwigara na żelbetowe trzony podporowe w narożnikach drugiej trybuny Waldemar Wylegalski/Polskapresse
Wybudowany z publicznych pieniędzy stadion przy ul. Bułgarskiej ma po mistrzostwach Europy w piłce nożnej w 2012 roku na siebie zarabiać, ale lepiej nie oddawać go w prywatne ręce.

Poznaniacy nie wierzą też w gospodarność miejskiej spółki, która mogłaby obiektem zarządzać po Euro 2012.
A korzystać ze stadionu powinni przede wszystkim zawodowi sportowcy. To podstawowe wnioski po całodniowych i nowatorskich badaniach opinii publicznej. W sobotę 148 mieszkańców Poznania dyskutowało nad wizją najlepszego wykorzystania stadionu po 2012 r.

Po pierwsze obiektem powinna zarządzać niezależna spółka, która dbałaby o zyski z części komercyjnej stadionu, np. sklepów i klubów fitness.
- To spora zmiana, bo na początku dyskusji większość badanych chciała, by stadionem władał klub Lecha - mówi prof. Anna Giza-Oleszczuk, socjolog z Uniwersytetu Warszawkiego. - Po zasięgnięciu opinii ekspertów zauważyli, że aby stadion na siebie zarabiał, potrzebny jest profesjonalny zarządca - dodaje. Po debacie zmieniła się też koncepcja, kto ma korzystać z kompleksu. Po przeliczeniu kosztów odbudowy murawy mieszkańcy zrezygnowali z pomysłu, by stadion był ogólnie dostępny.

- Przekonaliśmy się o osławionej oszczędności poznaniaków, którzy słysząc ile kosztuje nowa nawierzchnia boiska, szybko wycofali się z organizacji na obiekcie podwórkowych zawodów i zdecydowali, że z nowoczesnego kompleksu powinni korzystać przede wszystkim profesjonaliści - zauważa prof. Marek Ziółkowski.
Ożywioną dyskusję wywołało oprócz kwestii finansowych wykorzystanie otoczenia stadionu. Okazało się, że zamiast lodowiska, olimpijskiego basenu czy wypożyczalni sprzętu sportowego wolimy sklepy sportowe i sale do ćwiczeń. Droga murawa nie przekonała jednak do rezygnacji z urządzania dużych koncertów i pokazów.

Sondaż w sprawie stadionu był pierwszym tego typu badaniem w Polsce.
- Wyniki pokazują, jak ważna jest debata publiczna przy podejmowaniu poważnych decyzji, jaką jest wykorzystanie największego obiektu sportowego w mieście - mówi prof. James Fishkin, socjolog z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii. Miasto wydało na sobotnie badania prawie 120 tys. zł, lecz jak twierdzi Ryszard Grobelny opłaciło się.

- Wiemy jak bardzo mieszkańcy Poznania są zaangażowani w odpowiedzialne podejmowanie decyzji i że potrafią zmienić zdanie w miarę poznawania danego przedsięwzięcia - tłumaczy prezydent Grobelny.

W badaniach uczestnicy najpierw wypełniali ankietę dotyczącą przyszłości stadionu, następnie omawiali swoje koncepcje i słuchali opinii kilku ekspertów, po czym znów wypełniali tę samą ankietę, co na początku. Większość z nich pod wpływem debaty zupełnie zmieniła swą wizję zagospodarowania stadionu po Euro 2012.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24