– Wiedzieliśmy doskonale o tym, że Wisła jest agresywna. Już w pierwszych minutach meczu miała doskonałą sytuację do zdobycia bramki. My mieliśmy swoje kontry w przewadze - trzech na dwóch, czterech na dwóch i nie byliśmy w stanie ich wykorzystać. Ciężko o cokolwiek pozytywnego po takim meczu – mówił Trałka o dominacji Wisły od pierwszych minut.
Piłkarze Lecha schodzili na przerwę przegrywając dwiema bramkami, co na pewno utrudniło ich plan gry w drugiej części spotkania. – W drugiej połowie założenie było proste - strzelić jak najszybciej kontaktowego gola, żeby mieć szansę na odwrócenie losów meczu. Szanse były i to bardzo dobre, ale naszą zmorą jest ostatnie podanie – tłumaczył pomocnik "Kolejorza". – Jeżeli nie będzie stuprocentowych sytuacji, nie będzie bramek. Musimy wrócić też do dobrej gry skrzydłami, akcji z boku też dzisiaj brakowało.
Mariusz Rumak przywiózł do Krakowa tylko sześciu rezerwowych, a zmienników brakowało zwłaszcza w ofensywie. – Wszyscy wiemy, jak wygląda nasza kadra. Ale nie można biadolić, że jest nas mało. Ci, którzy są gotowi do gry, muszą zostawić zdrowie na boisku – zakończył reprezentant Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?