Pogba. Wizerunek na sprzedaż

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Paul Pogba ma przejść z Juve do Manchesteru Utd. za 120 mln euro. To transferowy rekord wszech czasów
Paul Pogba ma przejść z Juve do Manchesteru Utd. za 120 mln euro. To transferowy rekord wszech czasów
Kontrowersje. Dlaczego Francuz nie został wcześniej najdroższym piłkarzem na świecie? Bo podpisał kuriozalną umowę.

Ten obrazek, powtarzający się po każdym spotkaniu reprezentacji Francji, jest tak oryginalny, że pozostanie na długo w pamięci, choć akurat dla kamer jest nieosiągalny. Paul Pogba w… złotych okularach i z niewielkim złotym plecaczkiem na ramionach przyzwyczaił dziennikarzy do tego, że swoim potoczystym krokiem mija po meczach strefę dla mediów i nie zwraca uwagi na wyciągnięte mikrofony.

23-latek zawsze lubił się wyróżniać. Nie tylko na boisku. Nawet jeśli podczas ostatniego Euro zawiódł oczekiwania i zagrał zdecydowanie poniżej swoich możliwości, dzisiaj wiele wskazuje na to, że zostanie najdroższym piłkarzem w historii - mającym ogromny potencjał piłkarski, ale, co ważne, również marketingowy. Pewnie stałoby się tak już wcześniej, gdyby nie przedziwna umowa, którą po mundialu w Brazylii podpisał ze swoim byłym agentem.

Tajemnica pewnego kontraktu

Nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że ta umowa zablokowała wcześniejszy transfer zdolnego Francuza z Juventusu. Choćby do Chelsea. Pod koniec ubiegłorocznego okienka transferowego na stole leżała już propozycja 90-95 mln euro, aby tylko Pogba wrócił na Wyspy i przeszedł pod skrzydła Jose Mourinho, ówczesnego trenera londyńczyków. Zabrakło jednak czasu, żeby szybko rozwiązać prawno-ekonomiczny węzeł, w który zaplątał się jeden z najlepszych pomocników na świecie. Z własnej winy. Dzisiaj brzmi to nieprawdopodobnie, ale jesienią 2014 roku scedował na byłego menedżera Oualida Tanazeftiego wszystkie prawa do swojego wizerunku! Jednym podpisem, z którego konsekwencji najprawdopodobniej nie zdawał sobie sprawy.

Negocjacje, aby je odzyskać - a wiadomo było, że bez tego żaden wielki klub nie podpisze kontraktu - trwały osiemnaście miesięcy i byli w nie zaangażowani najbardziej znani agenci, którzy trzęsą rynkiem piłkarskim w Europie.

Jak do tego doszło, pewnie się już nie dowiemy. Faktem jest, że Tanazefti, który odkrył Pogbę pod koniec ubiegłej dekady w niewielkim Hawrze na północy Francji, a potem stał się jego zaufanym impresario, przekonał go do przekazania całości praw marketingowych. Czy zrobił to z premedytacją, przewidując, jak łakomym kąskiem reklamowym stanie się wizerunek francuskiego pomocnika? Czy chciał mieć poważną kartę przetargową na wypadek, gdyby relacje z Mino Raiolą, potężnym agentem holenderskim włoskiego pochodzenia dbającym od niedawna o interesy Pogby gwałtownie się pogorszyły? Można przypuszczać, że obydwa elementy miały znaczenie.

Sprawa jest tym bardziej zagmatwana, że to Tanazefti… wprowadził Raiolę do otoczenia Pogby. Wygląda więc na to, że umowa „marketingowa”, sporządzona przy pomocy spółki Coyote zarejestrowanej w Luksemburgu, stała się dla niego swego rodzaju polisą, gwarantującą zabezpieczenie własnych interesów. Ze szkodą dla ekstrawaganckiego zawodnika.

Klan skupiony wokół pomocnika Juventusu (agent, wszechobecna mama, bracia bliźniacy reprezentujący… Gwineę) dopiero po czasie zdał sobie sprawę ze skutków feralnego podpisu, a Raiola zaczął szukać pomocy w najbardziej prestiżowych kancelariach prawniczych, aby znaleźć jakikolwiek słaby punkt porozumienia między Pogbą i jego pierwszym mentorem. Wszystko na darmo. Umowa została spisana niezwykle profesjonalnie. Zresztą, Tanazefti nie tylko zadbał o to, aby poinformować na piśmie wiele znanych marek, że każde wykorzystanie wizerunku piłkarza będzie miało poważne konsekwencje prawne i finansowe, ale też rozpoczął negocjacje z innymi liczącymi się agentami: Jorge Mendesem, który dba o interesy m.in. Cristiano Ronaldo i Jose Mourinho oraz Nelio Lucasem, szefem potężnego funduszu Doyen Sports, który ma wiele do powiedzenia na rynku piłkarskim m.in. w Hiszpanii, Włoszech czy Francji. Jeśli żaden z nich nie podjął tematu na poważnie, to ze względów taktycznych. Przejęcie praw do wizerunku Pogby oznaczałoby otwartą wojnę z Raiolą, ale również miałoby ograniczone znaczenie - bez bezpośredniego dostępu do niego trudno bowiem liczyć na maksymalne wykorzystanie marki.

Dlatego z czasem stało się jasne, że holenderski agent mający w swojej stajni m.in. Zlatana Ibrahimovicia musi dogadać się z Tanazeftim. Porozumienie jest oczywiście objęte klauzulą tajności, ale zdaniem Hugo Deloma z „L’Equipe”, który badał sprawę może chodzić o ok. 10 mln euro. To cena, dzięki której Paul Pogba mógł wreszcie uwolnić się od byłego agenta i swobodnie negocjować z Manchesterem United. Czy oferowana rekordowa kwota 120 mln euro jest również związana z wyrównaniem rachunków dla Mino Raioli? Nie jest to wykluczone.

Rozwiązanie spraw marketingowych ma dla 23-letniego piłkarza jeszcze jeden konkretny wymiar. Tuż po zawarciu porozumienia z Tanazeftim, Pogba podpisał wieloletni kontrakt z Adidasem, choć firma Nike walczyła do końca. Dotychczas był bodaj jedynym zawodnikiem światowej klasy, który nie miał indywidualnej umowy z dostawcą sprzętu sportowego. Szacuje się, że dzięki nowemu kontraktowi Francuz ma dostawać rocznie od niemieckiej firmy ok. 2,5 mln euro.

Chłopak, który lubi kłopoty

Przypadek czy nie, zamieszanie wokół praw do wizerunku tylko potwierdza, że Pogba zawsze budził wielkie emocje. Tak było już w 2009 roku, gdy Le Havre oskarżył Manchester United, że podstępem zabiera mu zdolnego 16-latka. W rzeczywistości działacze francuscy nie byli bez winy, bo wcześniej to samo zarzucał im prowincjonalny klub z Torcy, a nastolatek też skarżył się, że nikt nie dał mu szansy, na którą zasługiwał. Rozpowszechniane wówczas informacje wskazywały, że rodzice Pogby (rozwiedli się, gdy miał dwa lata, choć potem miał dobre relacje z obydwojgiem) dostali od MU po 100 tys. euro. Największym magnesem był jednak Alex Ferguson.

Paradoks polega na tym, że po trzech latach zniecierpliwiony Pogba uznał, iż dostaje od sir Aleksa za mało okazji do gry, pogniewał się i za darmo (!) odszedł do Juventusu. Tam wiele nauczył się od Pirlo, dostał koszulkę z nr 10 i powtarzał w chwilach szczerości, że podpatruje jak gra Iniesta.

Dzisiaj Pogba - najlepszy piłkarz mistrzostw świata do lat 20 przed trzema laty, a potem najlepszy młodzieżowiec na mundialu w Brazylii - nie ukrywa, że jego celem jest wygranie plebiscytu Złotej Piłki. Na razie, podczas ostatniej edycji, Francuz zmieścił się „tylko” w jedenastce roku, choć przyćmił wszystkich ekstrawaganckim ubiorem: gustowną marynarką i pozłacanymi okularami. Na występy w „Teatrze marzeń” na Old Trafford będzie musiał zmienić wizerunek.

Nomen omen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pogba. Wizerunek na sprzedaż - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24