Trener madryckich talentów dla Ekstraklasa.net: Od najmłodszych lat piłkarz musi podążać odpowiednią drogą

Jakub Seweryn
Miguel Angel Martinez został dyrektorem sportowym Polish Soccer Skills
Miguel Angel Martinez został dyrektorem sportowym Polish Soccer Skills Polish Soccer Skills
Miguel Angel Martinez, trener-selekcjoner w Królewskiej Madryckiej Federacji Piłki Nożnej (prowadzi syna Zinedine'a Zidane'a) i edukator Hiszpańskiej Królewskiej Federacji Piłki Nożnej, został dyrektorem sportowym Polish Soccer Skills. Hiszpański szkoleniowiec poświęcił chwilę portalowi Ekstraklasa.net i porozmawiał z nami na temat szkolenia młodzieży w Polsce i w Hiszpanii, a także poruszył aktualne tematy w hiszpańskim i madryckim futbolu.

Zadaniem Martineza będzie rozwój systemu szkoleniowego, a także samej kadry szkoleniowej PSS. Do osiągnięcia swojego celu ma on wykorzystać doświadczenie Madryckiej Federacji Piłki Nożnej, która jest partnerem Polish Soccer Skills.

PSS to jeden z największych w Europie projektów szkolenia piłkarskiego dzieci i młodzieży. W ramach projektu organizowane są międzynarodowe obozy piłkarskie oraz treningi całoroczne. W 2014 roku w obozach weźmie udział blisko 3000 dzieci z całego świata. PSS posiada własny system szkolenia i system licencjonowania trenerów piłkarskich. Od 2012 roku organizowany jest specjalny program Stypendium w Hiszpanii, w ramach którego polscy nastolatkowie mają możliwość długoterminowego pobytu szkoleniowego w Hiszpanii.

Oto nasza rozmowa z Miguelem Angelem Martinezem. Zapraszamy do lektury.

Dlaczego Piłkarska Federacja Madrytu zdecydowała się na współpracę z Polish Soccer Skills?
Zdecydowaliśmy się na ten krok, ponieważ bardzo nam się podoba praca z młodzieżą w wykonaniu Polish Soccer Skills. Ich system jest bardzo podobny do tego, który sami stosujemy w Federacji szkoląc piłkarsko dzieci i młodzież. Ten system jest bardzo ważny, jako że niezwykle istotne jest to, jak zaczyna się formować przyszłych piłkarzy już od najmłodszych lat. Bardzo odpowiada nam filozofia PSS.

Piłka nożna w Polsce nie przeżywa obecnie dobrego okresu, co tyczy się również futbolu młodzieżowego. Co więcej wydaje się, że z każdym rokiem pod tym względem jest gorzej. Czy mógłby Pan już teraz powiedzieć, co można by było zmienić i poprawić w polskim szkoleniu?
Tym, na co najbardziej zwróciliśmy uwagę w Hiszpanii, był fakt, że sukcesy kadr młodzieżowych do lat 19, 17 czy nawet 16, nie szły w parze z sukcesami dorosłej reprezentacji. Dlatego też obserwując rozwój zawodników, musieliśmy poprawić nasz system treningowy, całą metodologię szkolenia w taki sposób, aby wpłynąć na to, jak piłkarz będzie się spisywał przede wszystkim w przyszłości.

Czy to są właśnie założenia, które Państwo jako federacja chcecie wprowadzić w Polsce?
Tak. Chcemy, żeby już sześcioletnie dzieci podążały odpowiednią drogą. Chcemy wprowadzić naszą metodologię już do szkolenia najmłodszych.

Czy właśnie to, o czym Pan wspomina, jest kluczem do sukcesu obecnej reprezentacji Hiszpanii, a także drużyn La Liga na arenie europejskiej?
Dokładnie.

Jako Federacja Piłkarska Madrytu pracujecie z młodzieżą z wielkich klubów, takich jak Real Madryt czy Atletico. Czy widząc piłkarza na treningu, jesteście w stanie na podstawie jego stylu, zachowania stwierdzić „tak, ten zawodnik na pewno się szkoli w Realu bądź Atletico”?
Prawdę mówiąc zawodnicy, którzy kończą w tych wymienionych zespołach, najczęściej zaczynają swoją przygodę z piłką gdzie indziej. W Hiszpanii, konkretniej w Madrycie mówi się o takich drużynach, jak Real, Atletico, Getafe, Rayo czy Alcorcon, ale młodzież najczęściej trafia do nich z innych klubów. W samym Madrycie są 82 tysiące licencji - chłopców, którzy chcą grać w piłkę. Do cantery najlepszych klubów trafiają po selekcji tylko najbardziej utalentowani. Owszem, pewną różnicę widać na boisku, ale nie jest ona wcale duża i nie można określić nie znając nazwiska, że ten piłkarz gra w Realu, ten w Atletico, a ten w Getafe. Metodologia treningów jest podobna, bardzo dobra i oczywiście najlepiej pod tym względem jest w wielkich klubach, ale to głównie dlatego, że tam trafiają najlepsi piłkarze. Muszę jednak podkreślić, że w innych zespołach również się pracuje bardzo dobrze z młodzieżą, ale ta jest tylko na troszkę innym, nieco niższym poziomie. Jakość wykonywanej pracy jest jednak w każdej szkółce podobna. W Hiszpanii patrzy się bardzo na jakość zawodnika, ale jeszcze ważniejsze jest szkolenie samych trenerów, metodologia ich pracy, bo dla Federacji Madrytu, czy Federacji Hiszpańskiej jest bardzo ważne, żeby piłkarz wychodził ze szkółki odpowiednio "uformowany". Bez dobrych trenerów nie będzie dobrych zawodników.

W Madrycie kształci się wielu bardzo utalentowanych piłkarzy, którzy jednak, w przeciwieństwie do Barcelony czy Bilbao, potem często nie dostają szansy w największych klubach pokroju Realu czy Atletico i muszą szukać jej w zupełnie innym miejscu. Czy dla Federacji jest to pewnego rodzaju problem?
Nie, co najwyżej dla samych młodych zawodników, którzy być może nie dostają szansy w Realu czy Atletico, ale w pozostałych drużynach Primera Division jest ich bardzo wielu. W Realu przyjęto taką politykę, że ważniejsze jest zapłacenie dziesiątek milionów za sprowadzenie najlepszych piłkarzy na świecie niż postawienie na zawodnika z cantery. Jednak ci znajdują zatrudnienie w innych bardzo dobrych klubach: Dani Parejo w Valencii, Granero grał w Getafe i Anglii, Pablo Sarabia – Getafe, Morata – jeśli nie zostanie w Realu, na pewno znajdzie zatrudnienie w innej liczącej się drużynie. Piłkarze, którzy stąd wychodzą, grają ostatecznie w Primera Division.

Szkoda oczywiście, że nie stawia się w Realu na zbyt wielu wychowanków, których ja zawsze będę bronił, bo piłkarz Realu nie ma czego zazdrościć zawodnikowi z innego miasta w Europie czy na świecie. Każdy zawodnik wywodzący się z tej szkółki gra na bardzo wysokim poziomie - jak nie w Primera Division to poradzi sobie w Segunda A lub Segunda B (drugi i trzeci poziom rozgrywkowy). Real przyjął jednak taką politykę transferową, że nie daje wielu szans chłopakom z Madrytu, ale trzeba pamiętać, że takowi byli i stanowili bardzo ważne ogniwa drużyny, jak choćby Iker Casillas, Raul, Guti. Oni są lub byli tak samo ważni, jak w Barcelonie Xavi, Fabregas, Busquets, Valdes czy Pique.

To nie jest łatwy temat. Są też takie przypadki, jak Jordi Alba, który musiał odejść z Barcelony, żeby później wrócić do niej jako piłkarz gotowy do gry w podstawowym składzie.

To samo w Realu spotkało Daniego Carvajala czy Alvaro Arbeloę.
Dokładnie.

Jest nawet taki żart, że ‘cantera’ Realu nazywa się Getafe.
Tak (śmiech). Ale to dlatego, że pomiędzy oboma klubami panują bardzo dobre relacje, a piłkarze, którzy tu trafiają, są naprawdę bardzo wartościowi i stają się wzmocnieniem Getafe.

Podsumowując ten temat – czy Federacja powinna żałować, że taka sytuacja w ogóle ma miejsce?
Moim zdaniem, nie. W obecnym Realu jest bodajże pięciu czy sześciu wychowanków. Jeszcze przed rokiem wyglądało to inaczej, głównie ze względu na osobę Jose Mourinho, ale teraz taki Dani Carvajal jest niezaprzeczalnie piłkarzem pierwszej jedenastki i mógłby spokojnie grać w reprezentacji Hiszpanii. Federacja sama jest jednak bardziej dumna niż zmartwiona tym, że piłkarz z Madrytu ląduje w Valencii, Sevilli (Coke) czy Betisie (Adan). Jest naprawdę wielu piłkarzy ze stolicy w całej Primera Division i dla nas jest to duży powód do zadowolenia. Na Bernabeu pięciu czy sześciu, ale są tu też wyróżniający się zawodnicy z innych regionów, jak choćby Ramos (Andaluzja), Isco (Walencja), czy Illarramendi (Kraj Basków). Do tego mamy Cristiano Ronaldo, Garetha Bale’a, Marcelo, Pepe – jednych z najlepszych piłkarzy na świecie.

W ostatnich tygodniach wiele mówiło się o karze dla Barcelony związanej z przeprowadzaniem transferów młodych piłkarzy. Co Pan sądzi o słuszności tej kary, a także istnieniu takiego przepisu?
Jeśli komuś udowadnia się jakieś nieprawidłowości, to powinien być karany. Wszelkie przepisy są dla wszystkich takie same. Taka sytuacja miała miejsce ostatnio w Chelsea, gdzie wszystko ostatecznie się wyjaśniło z korzyścią dla klubu. Podobnie może być w Barcelonie. Trochę szkoda, bo w tym przypadku sprawa dotyczy piłkarzy, którzy nie mają wielu szans, żeby trafić do pierwszego zespołu. W Barcy robi się coś, czego potem się odpowiednio nie wykorzystuje. Kara jest nakładana za sprowadzanie do klubu zbyt młodych piłkarzy z zagranicy, a przecież ta młodzież, za wyjątkiem Leo Messiego, ma wiele problemów, żeby znaleźć się w pierwszej drużynie, bo Barcelona ceni wyżej zawodników z Katalonii. Dlatego też, jeśli były w tej sprawie nieprawidłowości, a tego nie wiem, to klub powinien być ukarany.

A jeśli chodzi o sam przepis? Uważa Pan, że jest on słuszny?
Cóż, myślę, że pozostawia on pewne wątpliwości. To wpływa chociażby na fakt, że kary są zawieszane lub anulowane, co pokazuje, że nie wszystko jest odpowiednio przemyślane czy sformułowane. Osobiście uważam, że słuszność wielu przepisów zależy od ich odpowiedniej interpretacji i tego, w jakich przypadkach się je stosuje. Z tworzeniem takiego prawa często wiąże się pewna wizja, jednak później przy stosowaniu konkretnego przepisu można na niego patrzeć z różnych perspektyw. Jeśli odwołania przynoszą odpowiedni skutek, to znaczy, że pewne kwestie są w nim niejasne.

Zajmijmy się dorosłym futbolem, bo w przypadku Madrytu ciężko przejść obojętnie obok fenomenalnego sezonu tego miasta. Jak Państwo i cały Madryt przeżyliście ostatni finał Ligi Mistrzów w Lizbonie?
To było coś wspaniałego, bo oczy całego świata były zwrócone na Real i Atletico. Cały świat podzielony był na kibiców tych drużyn, a przecież wcześniej to wydarzenie wiązało się w Hiszpanii głównie z udziałem Barcelony. Samo miasto na czas finału zupełnie wstrzymało oddech i wtedy liczyła się tylko piłka. Ludzie gromadzili się w strefach kibica, stadiony Santiago Bernabeu i Vicente Calderon, gdzie można było wspólnie obejrzeć mecz na telebimach, również były wypełnione po brzegi. Później było wielkie świętowanie przy Cibeles… To był wielki sukces czysto piłkarski, ale też pod względem zachowania ducha sportu i fair play, nie zanotowano żadnych incydentów. Oby w przyszłości coś takiego mogło się kiedykolwiek powtórzyć.

O ile Real Madryt co roku jest faworytem do wszelkich największych trofeów, to jednak postawa Atletico jest ogromnym zaskoczeniem. Mistrzostwo Hiszpanii, finał Ligi Mistrzów – tego nie można było przewidzieć przed sezonem. W Atletico nie ma piłkarzy za setki milionów euro, a jednak drużyna ta rywalizuje i wygrywa z największymi. Co Pana zdaniem okazało się kluczem do sukcesu Los Colchoneros?
W Madrycie mówi się, że najważniejszym czynnikiem Atleti jest trener. Charakter i wiara Diego Simeone w swoich piłkarzy jest przeogromna. Szkoleniowiec ten potrafił zmienić mentalność swoich zawodników, dzięki czemu są oni w stanie konkurować z najlepszymi. Simeone stworzył tam prawdziwy zespół, czego trochę brakuje największym klubom Europy. Dzięki temu Atletico skutecznie walczyło o mistrzostwo Hiszpanii i było blisko końcowego zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Atletico jest wielkim powodem do dumy dla Federacji, bo również występują tam wychowankowie tacy jak Koke, Mario Suarez, czy Gabi. W całym finale Ligi Mistrzów było łącznie na boisku chyba z ośmiu piłkarzy wywodzących się z Madrytu – to jest wielki sukces. Dla nas, osób, które wiedzą, jak pracuje cantera Atletico, nie było to zaskoczeniem. Można było się spodziewać, że coś takiego prędzej czy później nastąpi, bo między szkółkami Realu i Atletico nie ma większej różnicy. W obu klubach jest wielu wychowanków na światowym poziomie. O Realu słyszy się znacznie więcej, ale Atletico także pracuje z młodzieżą fenomenalnie.

Sądzi Pan więc, że projekt Atletico może przetrwać wiele sezonów, czy raczej taki sezon jak ten prawdopodobnie się już nie powtórzy?
Atletico zrobiło spory krok w przód w kontekście swojej przyszłości. Teraz dobrzy zawodnicy chcą przychodzić do Atletico, bo wcześniej tacy z tego klubu tylko odchodzili. Przykładowo taki Fernando Torres chciałby teraz wrócić na Vicente Calderon. Zarówno on, jak i David de Gea z Manchesteru United również wychowali się w Madrycie. Moim zdaniem Atleti powinno się utrzymać na dobrym poziomie przez najbliższe lata. Kolejną rzeczą, która mogłaby o tym świadczyć, jest budowa nowego stadionu, nowego ośrodka treningowego, gdzie również swoje miejsce będzie miał futbol młodzieżowy. Muszą sobie jeszcze poradzić z ciążącymi na nich długami, bo przez to działania transferowe mogą być utrudnione. Atletico jest dobrze zarządzane i gdyby jeszcze mogło przeprowadzać takie transfery, jak Real czy Barcelona, czyli sprowadzać najlepszych piłkarzy na świecie i wkomponowywać ich w grupę swoich wychowanków, z pewnością co sezon mogłoby walczyć o najwyższe cele.

Dla futbolowej Hiszpanii ten sezon może być jeszcze lepszy. Przed nami jeszcze Mundial w Brazylii, na którym Hiszpania na pewno będzie jednym z głównych faworytów. Wydaje się, że to co może w La Roja obecnie cieszyć najbardziej, to jest to zaplecze młodych zawodników gotowych do gry o najwyższą stawkę. W poprzednich latach nie było ich tak wielu.
Tak, ale w Hiszpanii zawsze byli zawodnicy, którzy w poprzednich latach mieli na swoim koncie sukcesy w turniejach do lat 21, 19. Teraz oni trafiają do dorosłej reprezentacji, jak choćby Carvajal, Thiago, Koke, Morata czy Deulofeu. To są zawodnicy, którzy już zdążyli odnieść pewne sukcesy. Ważną rolę odgrywają w tym też kluby. Jeśli Real i Barcelona będą wygrywać, to i reprezentacja będzie notowała dobre wyniki. Tak jak Real czy Atletico mają za sobą bardzo dobry sezon, tak powinna go mieć również reprezentacja. Reprezentanci z Realu Madryt, za wyjątkiem Carvajala, to ci sami piłkarze co wcześniej. Z Atletico kandydatami do gry w kadrze powinni być Koke, Juanfran i Gabi, ale taki Koke już był ważną postacią w kadrze do lat 21. To właśnie na zawodnikach z tej drużyny będzie się opierała w kolejnych latach gra dorosłej reprezentacji. Obecnie, na Mundialu będzie wielu rywali, którzy bardzo dobrze znają hiszpański futbol, jak chociażby Niemcy. Brazylia gra z kolei u siebie… Być może Hiszpania nie wygra tego turnieju, ale to nie może sprawić, że zacznie się mówić źle o naszej pracy, o naszym futbolu. To cały czas stoi na dobrym poziomie i niedługo zapowiada się zmiana pokoleniowa w zespole, bo tacy gracze jak Xavi, Iniesta czy Casillas są już pod koniec swojej kariery reprezentacyjnej. W ich miejsce muszą wejść nowi i podtrzymać passę sukcesów.

Czy nie obawia się Pan, że w Brazylii hiszpańskiej reprezentacji może zabraknąć napastnika? Nie da się ukryć, że jest z tym pewien problem, bo Diego Costa ma kłopoty zdrowotne i może nie dojść do formy na Mundial, a pozostali powołani nie mogą się pochwalić dobrą, równą dyspozycją strzelecką w swoich klubach w minionym sezonie.
Moim zdaniem największym problemem może być to, że wszystkie kluby zaszły bardzo daleko w rozgrywkach europejskich. Real, Atletico, Sevilla, Valencia czy Barcelona… Najwięksi piłkarze reprezentacji musieli w tym sezonie grać naprawdę dużo, co wpłynęło niekorzystnie chociażby na Diego Costę. Jeśli on nie dojdzie do pełni sił na Mundial, to tylko dlatego, że nie wytrzymał trudów sezonu w swoim klubie. Zmęczenie może być istotnym czynnikiem dla reprezentacji Hiszpanii.

Jeśli chodzi o kwestie taktyczne, to myślę, że drużyna ma graczy, którzy mogą zastąpić udanie Costę. Przykładowo David Villa zawsze wiele dawał reprezentacji. Ponadto Hiszpania nie raz już radziła sobie, grając bez napastnika, ale to już jest rola selekcjonera, który swoją pracę wykonuje dobrze, bo drużyna skutecznie atakuje wieloma piłkarzami, którymi dociera do strefy obronnej przeciwnika nawet jeśli nie ma w składzie typowego napastnika. To jest bardzo ważne i jest w stanie zapewnić dobry wynik na Mundialu. Personaliami bym się nie przejmował, bo w Hiszpanii jest pięćdziesięciu piłkarzy, którzy z powodzeniem mogliby grać w reprezentacji.

Mógłby Pan wymienić nazwiska młodych piłkarzy z Madrytu, którzy Pana zdaniem są najbliżej tego, aby stać się zawodnikami na miarę Primera Division, a być może i reprezentacji Hiszpanii?
Bardzo solidnym kandydatem jest Oliver Torres, wychowanek Atletico, który ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Villarreal. On już miał okazję występować w reprezentacji młodzieżowej i w przyszłości powinien stanowić o sile dorosłej kadry. W Atletico jest również bardzo utalentowany stoper Lucas, który z kolei zdecydował się grać dla Francji. W Realu Madryt są tacy zawodnicy jak Javi Munoz, Ivan Saez, Jose Leon, a także Raul de Tomas. Ten ostatni również był już powoływany do młodzieżówki. Jest oczywiście też Jese. W Madrycie większość piłkarzy trafia do klubów pierwszoligowych. Co chwila wypływają kolejni. Reszta musi sobie szukać miejsca gdzie indziej, ale to wciąż są bardzo dobrzy zawodnicy.

Są też tacy, co wyróżniają się już w kategoriach do lat 18 czy do lat 16, jak Antonio Montoro z Atletico, czy Carlos Parra i bramkarz Luca z Realu (syn Zinedine’a Zidane’a – przyp.red). To niezwykle utalentowani piłkarze, który z pewnością zaistnieją w hiszpańskiej piłce, ale jest ich naprawdę o wiele więcej, a kolejni będą do nich dołączać. Madryt jest miejscem, gdzie od wielu lat kreuje się wielkich piłkarzy i będzie się to robić w najbliższej przyszłości. Był Raul, był Casillas, jest Jese, na pewno będą kolejni wspaniali bramkarze, bo takich w drużynach młodzieżowych Realu jest bardzo wielu. To jest taka fabryka, która istniała, istnieje i będzie istnieć przez wiele lat i może stanowić przykład na skalę nie tylko europejską, ale i światową.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
Ja również dziękuję.

Z Miguelem Angelem Martinezem rozmawiał Jakub Seweryn / Ekstraklasa.net

Czytaj więcej o szkółkach piłkarskich na Junior Futbol.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24