Wielkie gwiazdy, wielka kasa, wielkie kłopoty

Rafał Musioł / Dziennik Zachodni
Mając górę pieniędzy można się w nich pogubić, zwłaszcza jeśli ich rozliczanie oddaje się w ręce doradców - taką mniej więcej linię obrony prezentuje Lionel Messi, który wpadł w poważne kłopoty. Razem ze swoim ojcem Jorge został oskarżony o oszustwa podatkowe.

Wniosek o wszczęcie postępowania wpłynął już do sądu w położonym tuż obok Barcelony miasteczku Gava, a prokurator Raquel Amado, który go podpisał, stał się w Hiszpanii już niemal celebrytą.

Argentyńczykowi zarzuca się nieprawidłowości w zeznaniach za lata 2006-2009 na kwotę 4 milionów euro. - Wypełnialiśmy zeznania zgodnie z wytycznymi naszych doradców. I to oni będą wyjaśniać tę niefortunną sytuację - zapowiedział najlepszy piłkarz świata, który rocznie zarabia ponad 40 milionów euro.

Messi nie jest pierwszą, i zapewne nie ostatnią, wielką gwiazdą mającą problemy z fiskusem. Przez ostatnie lata zmaga się z nim m.in. rodak Messiego, Diego Maradona. W 2005 roku włoski sąd wyliczył, że piłkarz musi oddać 37,2 mln euro, z czego 23,5 mln stanowiły odsetki. - Moim zajęciem była gra w piłkę, a dokumenty wypełniali i podpisywali doradcy - bronił się Maradona przecierając szlak Messiemu.

Okazało się jednak, że w orzeczeniu znalazły się błędy i proces musiał ruszyć od nowa. Na początku bieżącego roku prawnik Argentyńczyka oświadczył, że sprawa została anulowana, a sam Maradona zażąda odszkodowania za straty moralne. Boski Diego wycenił je na... 40 milionów euro. Włoski wymiar sprawiedliwości błyskawicznie zaprzeczył umorzeniu sprawy i podkreślił, że nic w niej nie uległo zmianie.

Właśnie na poczet kary w czasie jednej z wizyt we Włoszech Maradonie skonfiskowano dwa zegarki i kolczyk z diamentem oraz trzy miliony euro, które zarobił za udział w tanecznym programie telewizyjnym.

W pokojowy sposób swoje perypetie rozwiązał natomiast Uli Hoeness, prezes Bayernu Monachium. Po tym jak dziennikarze ujawnili, że szef bawarskiego klubu ukrywał część dochodów, Hoeness sam zgłosił się do urzędu podatkowego i skorzystał z opcji, jaką daje niemieckie prawo, czyli zgłosił własne przestępstwo. "Bild am Sonntag" poinformował, że prezes dobrowolnie wpłacił 6 milionów euro i liczy na umorzenie sprawy. Na razie prokuratura sprawdza czy zawiadomienie jest kompletne. - Czekałem na wejście w życie niemiecko-szwajcarskiej umowy podatkowej. Wtedy od razu uregulowałbym zaległe podatki - twierdził sam zainteresowany, ale nikt mu chyba nie uwierzył.

Do więzienia trafiło natomiast ośmiu działaczy rumuńskich klubów, którzy przy rozliczaniu transferów oszukali skarb państwa na 2 miliony euro.
Nieco wcześniej skazani zostali także m.in. brazylijski piłkarz Romario, holenderski trener Guus Hiddink i spora grupa przedstawicieli innych dyscyplin sportu, np. niemiecki tenisista Boris Becker, słynny włoski motocyklista Marco Melandri i jego kolega po fachu Valentino Rossi, który w ramach ugody, by uniknąć więzienia, zapłacił podobno 35 milionów euro. Polska także nie jest pod tym względem zieloną wyspą - wyrok za zatajenie dochodów otrzymał np. żużlowiec Tomasz Gollob.

Luki w prawie poszukiwane są zawsze. Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno emocje rozbudziła działalność byłego prezesa Górnika Zabrze, który pomagał piłkarzom rejestrować na Cyprze spółki świadczące usługi wizerunkowe na rzecz klubu, co pozwalało im - legalnie - zaoszczędzić na podatkach.

Dziennik Zachodni

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24