Damian Buras czeka na debiut w Ekstraklasie

- Myślę, że trochę lepiej wyszedł mi mecz teraz niż wtedy w debiucie. Miałem więcej spokoju. Bardziej przyzwyczaiłem się do tempa gry, czuję na boisku więcej luzu, lepiej mi się gra. Szkoda tylko, że nie strzeliłem bramki. Miałem okazję, ale trafiłem w poprzeczkę - mówi Buras.

Do gry wrócił po przerwie spowodowanej kontuzją. Podczas zgrupowania w Słowenii doznał urazu łękotki. Musiał przejść zabieg artroskopii. - To była moja pierwsza kontuzja, która wymagała tak długiej przerwy. Jeszcze tydzień, może dwa i będę przygotowany na sto procent moich możliwości - ocenia Buras. Widząc, jak szansę debiutu gry w ekstraklasie otrzymują inni młodzi wiślacy, sam też liczy na to, że kiedyś w niej wystąpi.

- Jeśli będę ciężko pracował, to na pewno trener to dostrzeże, tak jak w przypadku Dawida Kamińskiego i Michała Szewczyka, którzy zadebiutowali w meczu z Polonią Warszawa. To tym bardziej motywuje mnie do tego, żeby się pokazać i też zadebiutować w ekstraklasie, wejść w którymś z meczów chociaż na chwilę. Nie podpalam się jednak. Spokojnie czekam na swoją kolej - mówi Buras.

Dla młodych ważne jest to, że starsi zawodnicy dobrze wprowadzają ich do drużyny. - To pomaga, można się swobodniej czuć w szatni. Mówię do nich po imieniu, ale jest szacunek do tych zawodników. Na początku to było dla mnie wielkie przeżycie trenować i widywać się na co dzień z piłkarzami, których jeszcze niedawno oglądało się tylko w telewizji. Teraz się już przyzwyczaiłem - opowiada Buras.

Przyznaje, że treningi w Wiśle różnią się od tych w Hutniku Nowa Huta, skąd przybył: - Tutaj jest duży nacisk na taktykę, stałe fragmenty gry. Treningów jest więcej i są cięższe, ale to przecież jest najwyższa liga, więc muszą być większe wymagania.