Szkoleniowiec juniorów to znana postać w zielonogórskiej piłce. Był podporą Lechii w jej najlepszych drugoligowych czasach. Nadal, mimo 47 lat występuje na boisku, bo jest grającym trenerem walczącego w klasie A Znicza Leśniów Wielki. Pracując zawodowo znajduje czas, by swoje bogate doświadczenie przekazywać młodzieży. W zielonogórskiej pierwszej lidze wojewódzkiej jest sześć zespołów. W rundzie grają dwa razy ,,każdy z każdym”. Ekipa z Przylepu jest szósta.
- W 95 procentach mój zespół składa się z chłopców z rocznika 2002, czyli z juniorów młodszych - mówi Wojciech Pochylski. - Zdecydowaliśmy się grać wśród juniorów starszych, bo mieliśmy bardzo dużą grupę chłopców z tego właśnie rocznika, a tylko kilku z 2001 lub 2000. Zresztą akurat oni z uwagi na plagę kontuzji w czwartoligowym zespole seniorów dostali już szansę na grę z nimi. Drużynę tworzą głównie chłopcy z Zielonej Góry, jest też kilku z województwa, którzy uczą się tutaj w średnich szkołach. Trenujemy trzy razy w tygodniu i podczas weekendu mamy oczywiście mecz. Czy ciężko dotrzeć do zawodników w tym wieku? Mentalność chłopców, którzy tu przychodzą jest różna. Jeśli ktoś z nich traktuje przygodę z piłką zabawowo, to gdy opuści jakiś trening, czy podejdzie do tego na luzie, to nic się nie stanie. Ale jeśli jednak ktoś myśli o profesjonalnym uprawianiu futbolu, to musi się poświęcić. Staram się przekonać tych, którzy mają na to papiery, żeby się starali. Dla mnie celem jest mentalne przygotowanie tych chłopców do gry w seniorach. Więc myślę, żeby nie wymagać od nich śrubowania wyników, a sprawić, by byli przygotowani fizycznie i właśnie psychicznie do wejścia w dorosły futbol. Sam byłem juniorem. Pewnie, że to były inne czasy i przeskok ze Zrywu, w którym występowałem, do Lechii, to był kosmos. Teraz jest łatwiej, bo wielu z nich już dostaje szanse na grę wśród seniorów. Jednak mimo wszystko zespoły są poukładane taktycznie i taki młokos nawet jak wchodzi do zespołu może dostać kopniaka od piłkarskiego życia. Chcę, by to ich przejście odbyło się w najmniej bolesny sposób. Mam w swoim zespole grupę, sześciu-siedmiu ludzi, przed którymi widzę przyszłość. Teraz będą trenować z pierwszym zespołem i jeśli wykorzystają szansę, już w przyszłym sezonie mogą być częścią tej ekipy i droga do czegoś większego będzie stała przed nimi otworem.
- W sumie nie mam piłkarskiego wzoru - mówi Wojciech Siejek, środkowy obrońca zespołu juniorów TS Masterchem Przylep, uczeń drugiej klasy Techniku Elektronicznego - Wiem, że stoper musi być twardy, mieć oczy dookoła głowy i wiele widzieć. Jak trafiłem do futbolu? Zwyczajnie, grałem od najmłodszych lat. Na razie nie myślę o karierze, traktuję to jako przygodę, ale kto wie, może coś z tego będzie.
Defensywnego pomocnika, ucznia Liceum Lotniczego Marcina Jasińskiego zawsze fascynowała gra Andrei Pirlo. - To niesamowity zawodnik, ma świetną technikę, kapitalny przegląd pola. Dla mnie to wzór. Kiedy zainteresowałem się futbolem? Już podczas mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii w 2008 roku. Wtedy pojawiłem się na pierwszym treningu, trenuję już dziesięć lat. Mam nadzieję niedługo zadebiutować w czwartoligowym zespole seniorów i liczę, że to będzie jakiś impuls po to, by moja przygoda z futbolem nabierała rumieńców.
OBEJRZYJ: Kostrzyn i piłka? Adam Bogdański i jego Czwórka rozsławiają miasto od lat
CENTRALNA LIGA JUNIORÓW w SPORTOWY24.PL
**Wszystko o
Centralnej Lidze Juniorów - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?