Znali się bardzo dobrze. Byli w kontakcie. Mieszkający w Ostrowcu Świętokrzyskim Andrzej Kobylański przez kilka lat współpracował z Januszem Wójcikiem. - To był cały przedolimpijski czas, później igrzyska w Barcelonie, pamiętny finał i srebrne medale, które ostatecznie zdobyliśmy. Piękne chwile - wspominał Andrzej Kobylański, wychowanek KSZO, później gracz kilku klubów Bundesligi.
- To był bardzo charyzmatyczny trener. Pewny siebie. On nie patrzył na rywali, skupiał się na nas, na naszej taktyce. Świetny motywator. Znakomicie potrafił zmobilizować zespół. Niesamowita osobowość. To on był ojcem naszego sukcesu w Barcelonie. Dla polskiej piłki to ogromna strata - podkreślił Andrzej Kobylański, do którego trener Janusz Wójcik zawsze zwracał się „Kobyłka”.
Po raz ostatni widział się z nim kilka tygodni temu w Warszawie. - To było spotkanie olimpijczyków. Porozmawialiśmy, wyściskaliśmy się. Był w dobrej formie, jak zawsze tryskał humorem. Syn później po niego przyjechał. W życiu bym nie pomyślał, że to będzie moje ostatnie spotkanie z Trenerem. Szok...Trudno zebrać myśli - łamiącym się głosem dodał Andrzej Kobylański.
ZŁOTA SETKA 2017. Oto giganci świętokrzyskiej gospodarki [ZOBACZ LISTĘ NAJBOGATSZYCH FIRM W REGIONIE]
ZOBACZ TAKŻE:
Lublin. Druga Dycha do Maratonu 2017. Wystartowało ponad 1500 osób
(Źródło: kurierlubelski.pl)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?