Menedżer Grosickiego: Z Polaków w Turcji tak naprawdę tylko Kamil sobie radzi

Cezary Kowalski
Mariusz Piekarski, menedżer między innymi Kamila Grosickiego opowiada nam o pracy w swojej profesji, relacjach między ludźmi z branży i transferach Polaków za granicę. Ten wywiad WARTO przeczytać.

Trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk powiedział kiedyś, że menedżerowie są największą zakała polskiej piłki. Ten pogląd nie jest odosobniony...
Trenerzy się cywilizują i menedżerowie też. Za czasów trenera Lenczyka piłkarze biegali po górach, chociaż było wiadomo, że na świecie trenuje się zupełnie inaczej. Nie sądzę aby wtedy z polską piłką było jakoś zasadniczo lepiej, chociaż prawie nikt nie wyjeżdżał za granicę, bo był zakaz transferów. Dziś piłka to jest biznes, a nie tylko i wyłącznie przyjemność. Menedżerowie się kształcą, zdają egzaminy, uczą się języków obcych. Aby zostać menedżerem, trzeba mieć klasę, umieć się porozumiewać, mieć kontakty. Menedżerowie nie tylko biorą pieniądze, ale też je do klubów przynoszą. Być może pan Lenczyk nie miałby pracy w Śląsku, gdyby nie jakieś interesy, które klub prowadzi z menedżerami. Zacząłem to robić w wieku 28 lat. Dziś mam 37. Zbigniew Boniek mi wówczas powiedział: pamiętaj Mario, w tej branży musisz być uczciwy i twardy. Tego się trzymam. Uważam słowa Lenczyka za bzdurne.

To branża, w której często działa się na krawędzi uczciwości i oszustwa. Nigdy nie zdarzyło się tak, że nie mógł spojrzeć Pan w lustro?
Nigdy. Naprawdę. Mam bardzo dobry kontakt z moimi zawodnikami. Nie jestem od nich aż tak znacznie starszy. Muszę być dla nich wiarygodny. Jak działasz nieuczciwie to podwójnie później tracisz. Najlepsi menedżerowie generalnie działają uczciwie. Menedżerowie rywalizują ze sobą. To prawda, każdy chce mieć jak najlepszego klienta. Ale nie widzę w tym nic złego. Mnie nie interesują zawodnicy, którym w żaden sposób nie mogę pomóc i zorganizować transferu do lepszego klubu. Dlatego skupiam się na jakości, a nie liczbie graczy, których mam pod swoimi skrzydłami.

Menedżerowie podbierają sobie zawodników...
Oczywiście. Dowiadujemy się, kiedy danemu zawodnikowi kończy się z danym menedżerem umowa i próbujemy podpisać swoją. Nikt przecież nie ma monopolu na zawodników. Okres maksymalny jednorazowej umowy menedżera z zawodnikiem to są dwa lata. No i później sami zawodnicy też to weryfikują. Rozmawiają miedzy sobą. Wymieniają uwagi, kto co komu załatwił, czy pomógł czy nie pomógł. Dzwonił systematycznie czy kontakt się urwał po skasowaniu prowizji itd. Rynek. Powiedzmy, że jakiś piłkarz nie będzie zadowolony z usług powiedzmy Cezarego Kucharskiego, to jest oczywiste, że inni menedżerowie, nie tylko Mariusz Piekarski, będą próbowali go przekonać do współpracy ze sobą. Zdaję sobie sprawę, że w pewnym momencie ktoś mi może podebrać piłkarza. Nie można jednak ludzi na siłę trzymać.

Na rynku polskim działa około 8-10 wpływowych menedżerów. Musicie się nienawidzić...
Przeciwnie. Do stołu nie siadam tylko z jednym. Ma takie inicjały jak pan.

Menedżerowie to jedyna grupa w polskiej piłce, która jest szczerze zadowolona z tych zimowych wyjazdów rezerw reprezentacji na zgrupowania do Turcji.
Bo można wypromować piłkarzy na tamtejszy rynek. Dwie oferty na zawodników po ostatnim zgrupowaniu wpłynęły. Trener ma szansę przyjrzeć się zawodnikom, a oni wpaść w oko zagranicznym klubom. Co najmniej 15 klubów tureckich obserwowało mecz z Bośnią.

To taki ma być sens futbolu? Transfery?
Zawsze powtarzam, że piłka to jest zawód. Miłość do klubu? Owszem, można mieć sentyment. Jak do Legii choćby wielu piłkarzy, którzy jak mówią kochają ten klub i to miasto. I wszystko jest ok. Serce można gdzieś zostawić. Ale istnieje jeszcze coś takiego jak rodzina, zapewnienie bytu na długie lata. Dlaczego ludzie mają nie zarobić, skoro mogą? A mówienie o tym, że piłkarze w terminie tych zgrupowań powinni mieć wakacje to obłuda. Piłkarze to mają tyle wakacji jak żadna inna grupa społeczna w Polsce. Przecież u nas gra się za mało, a nie za dużo.

Wypłynął Pan sprowadzając przed laty Rogera i Edsona, dzięki którym Legia sięgnęła po mistrzostwo. To do tej pory Pana największe sukcesy?
Eee tam. Teraz jestem dumny z Kamila Grosickiego. To ja wymyśliłem aby poszedł akurat do Sivassporu. On upierał się na Aris Saloniki, z którego też była oferta. W lidze tureckiej są większe możliwości. Większe pieniądze. Wiedziałem, że jak pójdzie do mniejszego klubu w dobrej lidze, będzie dobrze. Ważne tez było, że to trener sobie zażyczył tego właśnie zawodnika. To z kolei oznaczało, że będzie grał. Promuje się w lidze, która jest bardzo bogata. I nie musi myśleć o pieniądzach, bo dostaje je na czas. Niebawem pewnie trafi do bardzo dobrego klubu. Niekoniecznie z ligi tureckiej.

Grosicki, Rybus, Borysiuk...
Moi piłkarze z ogromnym potencjałem. Mam jeszcze paru, Radovica, Bruno Coutinho, Marcina Kowalczyka.

Ale z Brazylii już Pan nie ściąga piłkarzy.
Brazylia jest obecnie tak mocna ekonomicznie, że to tam ludzie pracy szukają, a nie odwrotnie. Piłkarze w lidze brazylijskiej zarabiają tyle, że nie stać mocnych klubów z Europy Zachodniej na ich zatrudnienie. Trzeba szukać ich po bardzo niskich ligach. A dzisiaj jak poważny polski klub sprowadzi Brazylijczyka z jakiejś czwartej ligi to negatywne poruszenie byłoby ogromne. Nawet ze strony dziennikarzy. Wypatrzyłem kiedyś chłopaka w brazylijskiej lidze stanowej. Nazywa się Elton Brandao. W Legii mu nie wyszło, bo jego głowa nie współgrała z nogami. Brazylijczyków w Legii było wtedy zbyt wielu. Wpadł w tarapaty. Ale teraz robi karierę. Poszedł właśnie do Corinhians, chyba największego klubu w Brazylii. Cieszę się, że ja go wypatrzyłem.

Dlaczego Polscy piłkarze są aż tak tani? Za Czechów czy Serbów płaci się krocie. Polak ściągnięty do zachodniego klubu za dwa miliony euro to rzadkość.
Bo niestety taka jest ich wartość. Internet powalił tę branżę na kolana. Wszystko można zweryfikować natychmiast. Nie da się nikomu wcisnąć kota w worku i skasować za niego grube pieniądze.

Tak jak w Pana czasach, kiedy robił Pan furorę w Brazylii, ale niewielu Polaków mogło to zobaczyć.
Sama kwota za jaką Flamengo kupiło mnie z Kurytyby świadczyła o tym, że ogryzkiem nie byłem. 1,2 mln dolarów. To był mój najlepszy moment w karierze. Ale wracając do polskich piłkarzy, to wiele zależy też od koniunktury na zawodników z danego kraju. Ta robota, którą wykonuje teraz trzech naszych chłopaków w Borussii Dortmund ma ogromne znaczenie. Sądzę, że transfer Jakuba Świerczoka do Kaiserslautern i szansa, którą dostał już w pierwszym meczu to tego efekt. 400 tysięcy za takiego chłopaka to jednak grosze. Nawet nie chodzi o to, że on jest tak mało doświadczony. Ale jednak bardzo młody. A za młodość się płaci. Pokutuje brak ciągłości sukcesów. Gdyby co roku dwie polskie drużyny grały tak długo Lidze Europy to i ceny zaczęłyby rosnąć. Już po tym pierwszym roku coś zaczyna drgać na rynku transferowym. No i do tego reprezentacja. Jak coś ugramy na Euro i nie chodzi mi o wyjście z grupy, ale coś więcej, zmieni się postrzeganie polskich piłkarzy generalnie.

Świerczok się nie utopi w tak głębokiej wodzie?
Nie ma na to patentu. Jak ktoś jest zdolny to sobie poradzi. Zależy też do jakiego klubu się trafia. Gdyby Świerczok trafił do Bayernu, to mógłby nie powąchać murawy, a w Kaiserslautern nie ma zbyt wielu dobrych piłkarzy. Weźmy Pawła Brożka, który bezwzględnie jest bardzo dobrym zawodnikiem, a nie gra w Trabzonsporze, bo nie jest w stanie przeskoczyć Buraka Yilmaza, który jest królem strzelców tej ligi i reprezentantem Turcji. Poza zasięgiem. Ewidentnie Brożek źle trafił. Nie ze swojej winy. Czasem piłkarze wcale nie zamierzają wyjeżdżać i też trzeba to zrozumieć. Miałem niedawno oferty dla Marcina Komorowskiego i to tak brutalne finansowo, że 99 procent piłkarzy by się zgodziło. Jedna z Szanghaju, druga z Al Ahly, tego klubu, który grał w finałach klubowych mistrzostw świata. I Marcin nie chciał, bo gra w dobrym klubie i dobrze zarabia.

Na czym Polega ten boom na polskich piłkarzy w Turcji?
Pasujemy tam. Nasi zawodnicy mają w sobie tę odpowiedzialność za grę. Niezłe przygotowanie taktyczne. Miejscowi mają z tym problem i taki Kamil Grosicki np. bardzo na tym korzysta. Może sobie poszaleć. Ma łatwiej niż byłoby mu w Niemczech czy we Włoszech, gdzie nie ma takiej przestrzeni do gry. Z drugiej strony tak naprawdę w tej Turcji tylko Kamil sobie radzi.

Rzeczywiście nie lata do kasyna w Berlinie, jak sugerował Franciszek Smuda, który waha się czy przywrócić go do kadry?
To jest abstrakcja. Chciałem nawet raz wybrać się do tego pięknego, historycznego miasta Sivass, ale okazuje się, że nie jest to takie łatwe. Tam lądują tylko dwa samoloty dziennie. Sądzę, że Kamil zrozumiał, że nie jest już najmłodszy. Skończy 24 lata, ustatkował się, ożenił, spodziewa się dziecka.

Menedżer powinien ogarniać zawodnika także życiowo?
Pewnie trochę tak, ale nie oszukujmy się. Nie da się zapanować nad wszystkim. My jesteśmy od tego, aby rozwiązywać ich problemy zawodowe, ułatwić życie. Aby mógł się rozwijać sportowo i finansowo. Grosicki powinien grać w kadrze, bo jest bardzo szybkim zawodnikiem. A świat się teraz opiera na szybkich. My na Euro też raczej nie będziemy grali piłki kombinacyjnej. Nasza szansa to kontrataki.

Rozumie Pan selekcjonera, który mówi, że w Polsce nie ma zawodników i musi sięgać po obcokrajowców?
Nie, ale mnie nie chodzi o kwestie moralne. Ci obcokrajowcy są obecnie słabsi. Obraniak jest słabszy od Brożka czy Mierzejewskiego choćby. Polanski? Słabszy od Borysiuka, Jodłowca, Murawskiego, Dudki, zapomnianego Mariusza Lewandowskiego. Mało? Pięciu wymieniłem, a na tej pozycji może grać dwóch. Piotr Brożek jest lepszym lewym obrońcą od Boenischa, Dudka może grać na lewej obronie. Problem mamy w środku defensywy. Najbardziej byłem przekonany do tego Perquisa, który gra świetnie głową. Jego jedynego bym zostawił.

Pieniądze nie grają?
Grają, grają.

Czyli Józef Wojciechowski zdobędzie mistrzostwo Polski.
Prędzej czy później na pewno. Nie zawsze wszystko mu zagra, ale jednak idzie to do przodu. Proszę popatrzeć na Manchester City. W końcu zaskoczyli.

W Legii wreszcie postawili na młodzież i opłaciło się...
Polskie klubu powinny nieformalnie się umówić i jednak obejść przepisy Unii Europejskiej i ograniczyć napływ obcokrajowców. Niemcy tak umówili się przed mistrzostwami świata w 2006 roku i zobaczmy jakie są efekty. Jak młodzi gracze odgrywają ogromną rolę. Każdy zespół na po pięciu zawodników do sprzedania. Młodych. A tylko na takich zarabia się prawdziwe pieniądze. Na dziesięć ostatnich dużych transferów z polskiej ligi, dziewięć to byli Polacy. Obcokrajowcy dają coś klubom doraźnie, ale zarabia się na Polakach.

Wiedział Pan, że zostanie menedżerem jeszcze grając w piłkę.
Mam na to dowód, bo w wieku 21 lat udzieliłem wywiadu brazylijskiej gazecie, której to powiedziałem. Zawsze miałem do tego smykałkę. Sam kombinowałem jak wyjechać z Zagłębia Lubin do Brazylii i się tym zajmowałem.

Był Pan podobno wyjątkowo rozrzutny...
No tak, ale jednak wiele przesadzonych opowieści o mnie krąży. Pewnie autorstwa naszych wspólnych kolegów (śmiech). Miałem poważny zakręt w życiu. Dwa razy się rozwiodłem, w Brazylii straciłem mnóstwo pieniędzy poprzez nieudana inwestycję w dom i dyskotekę, przedwcześnie zakończyłem karierę. Bozia tak widocznie chciała. Poznałem moją obecną żonę. Takiej dziewczyny jak moja żona potrzebowałem, silny charakter. Trzyma mnie w ryzach, ale w najtrudniejszych chwilach dawała wsparcie. Mamy fantastycznego synka Kamila. Śmiałem się, że jest tak wymagający jak Grosicki. Daje popalić, ale jestem szczęśliwy.

Rozmawiał Cezary Kowalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24