Ojciec wysoko zawiesił poprzeczkę Michałowi Szewczykowi

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Michał Szewczyk debiut ma już za sobą. Teraz pora na gola
Michał Szewczyk debiut ma już za sobą. Teraz pora na gola Ryszard Kotowski
Jeśli szukać pozytywów ostatniego meczu Wisły z Polonią Warszawa (1:3), to był nim debiut w ekstraklasie Michała Szewczyka. Piłkarz, który za kilka tygodni skończy 20 lat, pokazał się z dobrej strony, a w pamięci kibiców pozostanie przede wszystkim jego piękna asysta, jaką zaliczył przy bramce Ivicy Ilieva.

Szewczyk miał pełne prawo być zadowolonym ze swojego pierwszego meczu w ekstraklasie. - Myślę, że nie pokazałem się ze złej strony - mówi. - Mimo to, nie mogę być do końca zadowolony, bo przegraliśmy. Ja wniosłem do gry asystę. Mam nadzieję, że w następnych meczach dam drużynie jeszcze więcej.

Piłkarza chwalili kibice. Na wiślackich forach internetowych był jednym z niewielu zawodników "Białej Gwiazdy", o którym można było przeczytać ciepłe słowa. Szewczyk śledził te wpisy i teraz mówi: - Coś tam czytałem na swój temat, ale nie ma sensu się tym ekscytować. Z drugiej strony cieszę się oczywiście, że moja gra została oceniona pozytywnie. Tym bardziej chciałbym pokazać w następnych meczach, na co mnie stać.

O tym, że wyjdzie w podstawowym składzie, dowiedział się na przedmeczowej odprawie. Dla młodego piłkarza było to spore przeżycie. - Nie będę ukrywał, że na początku stres był - zdradza. - Jak dowiedziałem się na odprawie, że zagram od początku, to nogi się trochę trzęsły. Kiedy już jednak wyszedłem na boisko, to wszystko minęło. Nie było już nerwów, a ja starałem się po prostu grać jak najlepiej. Ekstraklasa mnie nie zaskoczyła swoim poziomem. Grałem już w sparingach w pierwszej drużynie i wiedziałem, jak to wygląda.

Michał Szewczyk nie jest pierwszym przedstawicielem swojej rodziny, który zagrał w ekstraklasie. Jest przecież synem Mieczysława, byłego piłkarza m.in. Ruchu Chorzów. Pomocnik Wisły nie kryje, że ojciec jest dla niego wzorem. - Rozmawiałem z tatą po debiucie - mówi Michał. - Był dumny z tego, że zagrałem w ekstraklasie, ale jak to tata, miał swoje uwagi i powiedział mi, że mogłem wypaść lepiej. Tata zawiesił mi bardzo wysoko poprzeczkę. Moim marzeniem jest, żeby pobić jego osiągnięcie - 256 meczów, bo tyle rozegrał dla Ruchu.

Żeby tak się stało, Michał Szewczyk musi na razie ugruntować swoją pozycję w Wiśle. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a zawodnik nie kryje, że skoro zagrał raz, to chciałby, żeby teraz meczów szybko przybywało.
- Pewnie, że chciałbym, żeby ten licznik ruszył na dobre. Na razie mogę podziękować trenerowi, że dał mi szansę debiutu. Mam nadzieję, że go nie zawiodłem i że będą kolejne występy - mówi. Jednocześnie Szewczyk wierzy, że po pierwszym meczu w ekstraklasie szybko przyjdzie również pierwszy gol. Może w tym pomóc doświadczenie wyniesione z gry w ataku, gdzie do niedawna występował. - Kiedy strzelę pierwszego gola? Oby już w meczu z Pogonią - zapowiada odważnie.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24